Spektakle
MANRU
Archiwum spektakli

Kompozytor: Ignacy Jan Paderewski
Autor libretta: Alfred Nossig wg "Chaty za wsią" J.I.Kraszewskiego. Przekład polski: Roman Kołakowski
Data premiery: 21.10.2006
Czas trwania: 2 godz.45 min., w tym dwie przerwy. Spektakl w repertuarze do 2022 r.
Wykonawcy: Soliści, Chór, Balet,Orkiestra Opery Nova.
Realizatorzy:
Reżyseria: Laco Adamik
Kierownictwo muzyczne: Maciej Figas
Scenografia: Milan David
Choreografia: Janina Niesobska
Przygotowanie chóru: Henryk Wierzchoń
Przekład libretta: Roman Kołakowski
Autor plakatu: Wiesław Wałkuski
Obsada:
Manru: Janusz Ratajczak, Sylwester Kostecki
Ulana: Małgorzata Grela, Jolanta Wagner
Jadwiga: Katarzyna Nowak-Stańczyk, Małgorzata Ratajczak
Urok: Leszek Skrla
Oros: Jacek Greszta
Jagu: Janusz Żak
Młody Cygan: Szymon Rona
Dyrygent: Maciej Figas
Opis:
Premiera opery „Manru” w październiku 2006 r., przedtem w bydgoskiej operze nie granej ,była symboliczną „klamrą” zamykającą dokonania artystyczne w jej 50.letniej historii , zwieńczeniem wieloletnich starań o piękny teatr operowy dla Pomorza i Kujaw oraz podziękowaniem dla środowiska muzycznego i społeczeństwa Bydgoszczy.Był to znakomity moment do przypomnienia dzieła stanowiącego uwieńczenie drogi twórczej Paderewskiego i jedynej w jego dorobku kompozytorskim opery.
Muzyka pisana pod wpływem dramatów muzycznych Wagnera zawiera szczególnie imponujące partie symfoniczne orkiestry, piękne partie wokalne.
"Paderewski posiada fantazję i temperament. Gdyby partycja 'Manru' przyniosła nam tylko scenę z aktu drugiego pomiędzy Manru a Ulaną, czarującą pieśń miłosną, duet kochanków, wstęp do aktu trzeciego, marsz cygański, już przyznać by jej można było arcyzaszczytne miejsce we współczesnej literaturze operowej." (Edward Pierson w miesięczniku "Die Musik" cyt. za: Henryk Opieński "Paderewski", PWM, Kraków 1960).
Kompozytor włączył do partytury także elementy folklorystyczne : tańce góralskie i motywy cygańskie.Temat libretta zaczerpnięty został z powieści J.I.Kraszewskiego "Chata za wsią".Literacki Cygan Tumry nosi w operze imię Manru, które-jak pisał Alfred Nossig do Ignacego Jana Paderewskiego- "jest najbardziej ponurym, cygańskim i operowym".
Ignacy Jan Paderewski mówił w 1902 r. na spotkaniu z przedstawicielami prasy w Nowym Jorku: " Sądzę, że nowość "Manru" polega na tym,że w odróżnieniu od zwykłej romantycznej historii, jej temat został osnuty na tle konfliktu między dwiema rasami, Słowianami i Cyganami. Temat jest zresztą na wskroś muzyczny".
Streszczenie:
Ulana, wiejska dziewczyna, wychodzi za mąż za Cygana Manru, który porzucił dla niej cygański tabor i osiadł we wsi. Mieszkają oboje w chacie za wsią, której mieszkańcy odnoszą się do wrogo.Ich miłość narażona jest na ciężkie próby : odrzucenie przez społeczności, z których się wywodzą , nędzę i rosnący brak porozumienia. Ulanę ściga nieprzejednany gniew matki (Jadwiga)i pogarda sąsiadów, Manru zaś namawiany jest przez Cyganów, by wrócił do swobodnego życia włóczęgi. Wiejski znachor ,równiez pogardzany przez mieszkańców wsi,karzeł Urok, zakochany w Ulanie, przyrządza na jej prośbę napój miłosny Ulana liczy ,że jego działanie podtrzyma małżeńskie uczucia Manru. Jednak ten , urzeczony brzmieniem skrzypiec, na których gra Cygan Jagu ,ostatecznie podąża za taborem i wiąże się z Cyganką Azą. Opuszczona także przez ukochanego Ulana odbiera sobie życie. Na wiarołomnym Manru mści się zrozpaczony Urok i , strącając Cygana w przepaść, woła do nieżyjącej już dziewczyny :"Weź, jest twój".
Za przekroczenie granic obyczajowości bohaterowie płacą wysoką cenę, a ich miłość narażona jest na ciężkie próby, gdy zderzeniu ulegają emocje tęskniącego za wolnością Manru i Ulany poświęcającej dla niego dotychczasowe akceptowane życie w społeczności.
Spektakl był w repertuarze Opery Nova do 2022 r.
Muzyka pisana pod wpływem dramatów muzycznych Wagnera zawiera szczególnie imponujące partie symfoniczne orkiestry, piękne partie wokalne.
"Paderewski posiada fantazję i temperament. Gdyby partycja 'Manru' przyniosła nam tylko scenę z aktu drugiego pomiędzy Manru a Ulaną, czarującą pieśń miłosną, duet kochanków, wstęp do aktu trzeciego, marsz cygański, już przyznać by jej można było arcyzaszczytne miejsce we współczesnej literaturze operowej." (Edward Pierson w miesięczniku "Die Musik" cyt. za: Henryk Opieński "Paderewski", PWM, Kraków 1960).
Kompozytor włączył do partytury także elementy folklorystyczne : tańce góralskie i motywy cygańskie.Temat libretta zaczerpnięty został z powieści J.I.Kraszewskiego "Chata za wsią".Literacki Cygan Tumry nosi w operze imię Manru, które-jak pisał Alfred Nossig do Ignacego Jana Paderewskiego- "jest najbardziej ponurym, cygańskim i operowym".
Ignacy Jan Paderewski mówił w 1902 r. na spotkaniu z przedstawicielami prasy w Nowym Jorku: " Sądzę, że nowość "Manru" polega na tym,że w odróżnieniu od zwykłej romantycznej historii, jej temat został osnuty na tle konfliktu między dwiema rasami, Słowianami i Cyganami. Temat jest zresztą na wskroś muzyczny".
Streszczenie:
Ulana, wiejska dziewczyna, wychodzi za mąż za Cygana Manru, który porzucił dla niej cygański tabor i osiadł we wsi. Mieszkają oboje w chacie za wsią, której mieszkańcy odnoszą się do wrogo.Ich miłość narażona jest na ciężkie próby : odrzucenie przez społeczności, z których się wywodzą , nędzę i rosnący brak porozumienia. Ulanę ściga nieprzejednany gniew matki (Jadwiga)i pogarda sąsiadów, Manru zaś namawiany jest przez Cyganów, by wrócił do swobodnego życia włóczęgi. Wiejski znachor ,równiez pogardzany przez mieszkańców wsi,karzeł Urok, zakochany w Ulanie, przyrządza na jej prośbę napój miłosny Ulana liczy ,że jego działanie podtrzyma małżeńskie uczucia Manru. Jednak ten , urzeczony brzmieniem skrzypiec, na których gra Cygan Jagu ,ostatecznie podąża za taborem i wiąże się z Cyganką Azą. Opuszczona także przez ukochanego Ulana odbiera sobie życie. Na wiarołomnym Manru mści się zrozpaczony Urok i , strącając Cygana w przepaść, woła do nieżyjącej już dziewczyny :"Weź, jest twój".
Za przekroczenie granic obyczajowości bohaterowie płacą wysoką cenę, a ich miłość narażona jest na ciężkie próby, gdy zderzeniu ulegają emocje tęskniącego za wolnością Manru i Ulany poświęcającej dla niego dotychczasowe akceptowane życie w społeczności.
Spektakl był w repertuarze Opery Nova do 2022 r.
Recenzje:
29 października 2014
„Manru” wydał mi się ciekawy, właśnie dlatego, że opinie ludzi ze środowiska na jego temat były kontrowersyjne.Jeden ze znanych tenorów wspominał, że kiedyś nie był w stanie nauczyć się tytułowej partii. To wszystko spowodowało, że nasze zainteresowanie „Manru” rosło. A potrzeba była szczególna. Był rok 2006 i po trzydziestoczteroletniej budowie, zbliżało się otwarcie gmachu Opery Nova, pięćdziesięciolecie bydgoskiej opery,a do tego ważne rocznice - śmierci Paderewskiego i prapremiery „Manru”.To przemawiało za tym tytułem. Zdecydowałem się więc pochylić nad jego partyturą.(...)
Ewidentnym potwierdzeniem Pana artystycznej intuicji jest nagroda…
- Nie tylko sama nagroda, ale i opinie, które na temat „Manru” usłyszałem w Paryżu. Również od osób, których w ogóle nie znałem, a które podchodziły do mnie, bardzo ciepło wyrażając się o tym dziele. To dowodzi,że warto było się pochylić nad tą partyturą, żeby ją uaktualnić, przystosować do wymogów współczesnej sceny operowej i do percepcji dzisiejszego widza.(...)
Ewidentnym potwierdzeniem Pana artystycznej intuicji jest nagroda…
- Nie tylko sama nagroda, ale i opinie, które na temat „Manru” usłyszałem w Paryżu. Również od osób, których w ogóle nie znałem, a które podchodziły do mnie, bardzo ciepło wyrażając się o tym dziele. To dowodzi,że warto było się pochylić nad tą partyturą, żeby ją uaktualnić, przystosować do wymogów współczesnej sceny operowej i do percepcji dzisiejszego widza.(...)
28 września 2012
Janusz Ratajczak (Manru), Wioletta Chodowicz (Ulana), Barbara Krahel (Jadwiga), Leszek Skrla (Urok), Monika Ledzion (Aza), Jacek Greszta (Oros), Łukasz Goliński (Jagu), Chór, Balet i Orkiestra Opery Nova w Bydgoszczy, dyr. Maciej Figas, reż. Laco Adamik
Opera Nova Bydgoszcz/Dux 9793 (DVD, 2011)
Opera Paderewskiego wystawiona na pięćdziesięciolecie sceny bydgoskiej w 2006 roku, dopiero po kilku latach ukazuje się w wersji DVD. Jej warstwa dźwiękowa z powodzeniem może rywalizować z wcześniejszym nagraniem audio (Dux 0368-0369, 2004) dokonanym przez Operę Dolnośląską pod dyrekcją Ewy Michnik. Ba, poziom muzyczny wykonania w Bydgoszczy przewyższa nawet ten z Wrocławia, przede wszystkim dzięki obsadzie partii tytułowej. Janusz Ratajczak, od dwudziestu lat solista Opery bydgoskiej, swój tenor o połyskliwym brzmieniu prowadzi równo i bez wysiłku. Gdy trzeba, nadaje mu odpowied-niąmoc i nie ma żadnych kłopotów z dykcją. Ta rejestracja utrwala jego znakomity pod każdym względem śpiew i dowodzi, iż Manru niekoniecznie wymaga wielkiego, bohaterskiego głosu.
Z odtwórców pozostałych partii Wioletta Chodowicz jako Ulana potwierdza typowe dla niej, szczere emocjonalnie i bezbłędne technicznie aktorstwo wokalne wysokiej próby. Soczysty, pewnie intonowany baryton Uroka (Leszek Skrla) stosownie do sytuacji wciąż inny przybiera wyraz. Monika Ledzion, artystka o nadzwyczajnej urodzie, dysponująca pięknym, oryginalnym w barwie, sprawnym warsztatowo, rozległym w skali mezzosopranem, wydaje się stworzona do roli Azy (szczególnie w wersji DVD), jednak jej głos wpada czasem w nadmierne rozwibrowanie; słychać, że dramatyczny charakter muzyki wymusza forsowny śpiew.
Znakomicie gra orkiestra -jeden z najlepszych w mej opinii polskich zespołów operowych. Batuta dyrektora Opery Nova Macieja Figasa wydobywa z partytury motywy przewodnie, czyniąc narrację muzyczną ciekawą i przejrzystą. Na nią nakłada się często chór w głosowych grupach kobiecych, męskich i łączonych; przygotowany przez Henryka Wierzchonia, zawsze świetnie osadzony w dźwięku, z brzmieniową lekkością przekazuje swoje pieśni, repliki, reakcje i komentarze.
Urzekające w Manru solo skrzypcowe powierzono Krzysztofowi Jakowiczowi, na cymbałach w III akcie koncertuje Ihor Lomaha. Kto to wszystko tak składnie nagrał (w formacie Dolby Digital 2.0 i 5.1), informacyjna broszurka - nie podaje. Nazwiska reżysera kamer również brak. Takie najwidoczniej było założenie: prosta, by tak rzec, rejestracja spektaklu, bez śladu inwencji, jaką przejawiłby filmowiec czy realizator telewizyjny. W rezultacie mamy trzy zaledwie rodzaje ujęć: punktowe (kierowane na śpiewających solistów), wycinkowe (obejmujące centrum sceny) i panoramiczne (ukazujące plan ogólny). Zresztą warstwy wideo i audio sprawiają wrażenie odrębnych: równo przycięta akustyczna „fala" nie cofa się ani przybliża przy scenicznym ruchu aktorów.
Przedstawienie pozbawione jest napięcia. Napięcie w teatrze budują kontrasty; w tym przypadku może brakuje ich w samym dziele, ale w pamiętnej premierze Manru w warszawskim Teatrze Wielkim w reżyserii Hanny Chojnackiej (1991) ten kontrast tworzyła orgia kolorów, w jakich cygański świat wkraczał na scenę, i od razu kolorami wtedy dźwięczała muzyka. Zapisana na DVD bydgoska koncepcja Laco Adamika ma jednolitą linię: konsekwentnie prowadzi mroczną plastycznie całość w stronę tragedii. Fabuła w każdym akcie rodzi nowy konflikt. Każde słowo o śmierci jest akcentowane. Gdy kurtyna otwiera się na akt drugi, w zwieńczeniu tro-istego układu sceny widnieją dwa cmentarne krzyże (i tyleż w finale będzie trupów),a na zamknięcie aktu z duetem nadziei i miłości Ulany i Manru w rozchylonej nagle głębi ukazuje się czarny, groźny tłum. W trzecim akcie w załamaniu pomostu, którym, jak ginącą na horyzoncie drogą przychodzą i odchodzą Cyganie, dostrzec można zarys mocnych, wiosłujących leniwie ramion; to łódź cierpliwego przewoźnika, Charona.
Ciemne są suknie wystrojonych na dożynki kobiet, a żwawe tańce biało ubranych dziewcząt i chłopców w białych koszulach (I akt), podobnie jak szaro-brunat-nych Cyganów (akt III) przemykają tak szybko, że nie zmieniaj ą posępnego nastroju. Nawet słynny Marsz Cyganów brzmi wyjątkowo ostro.
Wielką wartość ma bezsprzecznie nowy przekład libretta, pióra Romana Kołakowskiego. Rymy potoczne, lecz niekaleczące poetyckiego smaku, dbałość o logikę akcji i relacji między postaciami, wygoda - poza wyjątkami - artykulacyjno-wokalna, to dar, na jaki Paderewski od dawna zasługiwał. Aby te walory docenić, radzę ogląd z polskimi podpisami (nie wszyscy niestety śpiewacy starannie podają tekst). Całości libretta w druku nie otrzymujemy, a to zamieszczone w książeczce wrocławskich kompaktów było anonimowe i literacko o wiele słabsze.
Nuty Manru trzyma, jak wiadomo, pod finansowym kluczem (od dnia prapremiery w 1901 roku!) wydawnictwo Bote&Bock. Niemało zatem kłopotów ze sprowadzeniem materiałów muzycznych, uproszczeniem języka libretta i doborem właściwych głosów trzeba pokonać, by wystawić jedną z najważniejszych polskich oper. Fakt, iż Manru Paderewskiego staje się dostępne na DVD (z podpisami w trzech językach do wyboru) przynosi chlubę bydgoskiej Operze Nova i Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które edycję wsparło finansowo.
Opera Nova Bydgoszcz/Dux 9793 (DVD, 2011)
Opera Paderewskiego wystawiona na pięćdziesięciolecie sceny bydgoskiej w 2006 roku, dopiero po kilku latach ukazuje się w wersji DVD. Jej warstwa dźwiękowa z powodzeniem może rywalizować z wcześniejszym nagraniem audio (Dux 0368-0369, 2004) dokonanym przez Operę Dolnośląską pod dyrekcją Ewy Michnik. Ba, poziom muzyczny wykonania w Bydgoszczy przewyższa nawet ten z Wrocławia, przede wszystkim dzięki obsadzie partii tytułowej. Janusz Ratajczak, od dwudziestu lat solista Opery bydgoskiej, swój tenor o połyskliwym brzmieniu prowadzi równo i bez wysiłku. Gdy trzeba, nadaje mu odpowied-niąmoc i nie ma żadnych kłopotów z dykcją. Ta rejestracja utrwala jego znakomity pod każdym względem śpiew i dowodzi, iż Manru niekoniecznie wymaga wielkiego, bohaterskiego głosu.
Z odtwórców pozostałych partii Wioletta Chodowicz jako Ulana potwierdza typowe dla niej, szczere emocjonalnie i bezbłędne technicznie aktorstwo wokalne wysokiej próby. Soczysty, pewnie intonowany baryton Uroka (Leszek Skrla) stosownie do sytuacji wciąż inny przybiera wyraz. Monika Ledzion, artystka o nadzwyczajnej urodzie, dysponująca pięknym, oryginalnym w barwie, sprawnym warsztatowo, rozległym w skali mezzosopranem, wydaje się stworzona do roli Azy (szczególnie w wersji DVD), jednak jej głos wpada czasem w nadmierne rozwibrowanie; słychać, że dramatyczny charakter muzyki wymusza forsowny śpiew.
Znakomicie gra orkiestra -jeden z najlepszych w mej opinii polskich zespołów operowych. Batuta dyrektora Opery Nova Macieja Figasa wydobywa z partytury motywy przewodnie, czyniąc narrację muzyczną ciekawą i przejrzystą. Na nią nakłada się często chór w głosowych grupach kobiecych, męskich i łączonych; przygotowany przez Henryka Wierzchonia, zawsze świetnie osadzony w dźwięku, z brzmieniową lekkością przekazuje swoje pieśni, repliki, reakcje i komentarze.
Urzekające w Manru solo skrzypcowe powierzono Krzysztofowi Jakowiczowi, na cymbałach w III akcie koncertuje Ihor Lomaha. Kto to wszystko tak składnie nagrał (w formacie Dolby Digital 2.0 i 5.1), informacyjna broszurka - nie podaje. Nazwiska reżysera kamer również brak. Takie najwidoczniej było założenie: prosta, by tak rzec, rejestracja spektaklu, bez śladu inwencji, jaką przejawiłby filmowiec czy realizator telewizyjny. W rezultacie mamy trzy zaledwie rodzaje ujęć: punktowe (kierowane na śpiewających solistów), wycinkowe (obejmujące centrum sceny) i panoramiczne (ukazujące plan ogólny). Zresztą warstwy wideo i audio sprawiają wrażenie odrębnych: równo przycięta akustyczna „fala" nie cofa się ani przybliża przy scenicznym ruchu aktorów.
Przedstawienie pozbawione jest napięcia. Napięcie w teatrze budują kontrasty; w tym przypadku może brakuje ich w samym dziele, ale w pamiętnej premierze Manru w warszawskim Teatrze Wielkim w reżyserii Hanny Chojnackiej (1991) ten kontrast tworzyła orgia kolorów, w jakich cygański świat wkraczał na scenę, i od razu kolorami wtedy dźwięczała muzyka. Zapisana na DVD bydgoska koncepcja Laco Adamika ma jednolitą linię: konsekwentnie prowadzi mroczną plastycznie całość w stronę tragedii. Fabuła w każdym akcie rodzi nowy konflikt. Każde słowo o śmierci jest akcentowane. Gdy kurtyna otwiera się na akt drugi, w zwieńczeniu tro-istego układu sceny widnieją dwa cmentarne krzyże (i tyleż w finale będzie trupów),a na zamknięcie aktu z duetem nadziei i miłości Ulany i Manru w rozchylonej nagle głębi ukazuje się czarny, groźny tłum. W trzecim akcie w załamaniu pomostu, którym, jak ginącą na horyzoncie drogą przychodzą i odchodzą Cyganie, dostrzec można zarys mocnych, wiosłujących leniwie ramion; to łódź cierpliwego przewoźnika, Charona.
Ciemne są suknie wystrojonych na dożynki kobiet, a żwawe tańce biało ubranych dziewcząt i chłopców w białych koszulach (I akt), podobnie jak szaro-brunat-nych Cyganów (akt III) przemykają tak szybko, że nie zmieniaj ą posępnego nastroju. Nawet słynny Marsz Cyganów brzmi wyjątkowo ostro.
Wielką wartość ma bezsprzecznie nowy przekład libretta, pióra Romana Kołakowskiego. Rymy potoczne, lecz niekaleczące poetyckiego smaku, dbałość o logikę akcji i relacji między postaciami, wygoda - poza wyjątkami - artykulacyjno-wokalna, to dar, na jaki Paderewski od dawna zasługiwał. Aby te walory docenić, radzę ogląd z polskimi podpisami (nie wszyscy niestety śpiewacy starannie podają tekst). Całości libretta w druku nie otrzymujemy, a to zamieszczone w książeczce wrocławskich kompaktów było anonimowe i literacko o wiele słabsze.
Nuty Manru trzyma, jak wiadomo, pod finansowym kluczem (od dnia prapremiery w 1901 roku!) wydawnictwo Bote&Bock. Niemało zatem kłopotów ze sprowadzeniem materiałów muzycznych, uproszczeniem języka libretta i doborem właściwych głosów trzeba pokonać, by wystawić jedną z najważniejszych polskich oper. Fakt, iż Manru Paderewskiego staje się dostępne na DVD (z podpisami w trzech językach do wyboru) przynosi chlubę bydgoskiej Operze Nova i Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które edycję wsparło finansowo.
MAŁGORZATA KOMOROWSKA Ruch Muzyczny Nr 16 / 17 z 5.08.2012 r.
25 czerwca 2012
"Manru" jedyna opera Paderewskiego po raz pierwszy na DVD.
111 lat od powstania „Manru" ukazała się pierwsza w historii światowej fonografii z nagraniem tego dzieła zarejestrowanym w technice DVD. W nagraniu wzięły udział zespoły Opery Nova pod batutą Macieja Figasa.
"...Co do strony muzycznej można wyrazić wyłącznie zadowolenie. Opera Nova zapewniła bowiem obsadę najlepszą z możliwych,dobrze spisała się też orkiestra i chór(...)
http://maestro.net.pl/index.php/5727-manru-paderewskiego-na-dvd?limitstart=0
"...Co do strony muzycznej można wyrazić wyłącznie zadowolenie. Opera Nova zapewniła bowiem obsadę najlepszą z możliwych,dobrze spisała się też orkiestra i chór(...)
http://maestro.net.pl/index.php/5727-manru-paderewskiego-na-dvd?limitstart=0
Joanna Tumiłowicz, maestro.net
3 marca 2012
Siła oddziaływania tego pięknego dzieła tkwi na szczęście w muzyce, a od tej strony "Manru" przygotowane zostało w Bydgoszczy wręcz wzorowo. Uczestniczyłem w spektaklu wznowionym w sobotę 3 marca 2012 r. po dwuletniej przerwie i kolejny raz odniosłem wrażenie, że zespół bydgoski stać na wykonanie na dobrym europejskim poziomie.
Maciej Figas, dyrygujący muzyką Paderewskiego, niełatwą w interpretacji, masywną w brzmieniu, przejmującą w odbiorze, osadzoną w klimacie wagnerowskiego dramatu muzycznego, dał wielce satysfakcjonującą próbę swych możliwości jako kierownik muzyczny, wnikliwy analityk proporcji dźwiękowych, utalentowany dyrygent, stroniący od efekciarstwa, skupiony na stylistyce, fakturze brzmieniowej oraz kolorystycznych walorach dzieła.
Partię tytułową śpiewał Sylwester Kostecki. Wykreował wyrazistą postać Cygana skonfliktowanego z wsią, targanego sprzecznościami uczuć między żoną Ulaną a życiem w wędrownym taborze, w którym czekała na niego piękna Cyganka Aza. Śpiewał dźwiękiem i wolumenem wagnerowskim, tak jak czynią to tenorzy niemieccy, wykonując Tannhausera i Parsifala (ma to w repertuarze) lub Lohengrina, Zygmunta, Zygfryda, Tristana i Waltera (gdyby nasze teatry operowe na serio interesowały się możliwościami rodzimych śpiewaków).
Sopran Agnieszki Piass jest samym pięknem, swobodą brzmienia, interpretacyjnym wdziękiem i wrażliwą muzykalnością. Natomiast jej sylwetka, talent aktorski i nerw dramatyczny uczyniły postać Ulany wyrazistą, przekonywającą, godną zapamiętania.
Adam Woźniak w roli wiejskiego nieszczęśnika Uroka zaprezentował kreację dojrzałą i przemyślaną, sygnalizując ciągły rozwój swych umiejętności scenicznych oraz dużego, nośnego barytonowego głosu. Jeśli dodać piękne brzmienie mezzosopranu Barbary Krahel w roli Matki Jadwigi, propozycję wokalno-aktorską urodziwej Moniki Ledzion w roli Azy, młodego basa Bartłomieja Tomaka jako Orosa - przywódcy Cyganów - oraz doskonały chór i orkiestrę Opery Nova, mieliśmy do czynienia z przedstawieniem, z którego Bydgoszcz powinna być dumna, a przy okazji natychmiast podnieść dotację swemu wspaniałemu, egzystującemu w niedostatku zespołowi. W przerwie komplet elegancko ubranej publiczności podziwiał w foyer wystawę poświęconą Paderewskiemu. Wiele osób kupowało oglądany spektakl na wideo [na dvd - e-teatr], jako że był to pierwszy dzień promocji nagrania tego dzieła, zarejestrowanego po raz pierwszy w historii właśnie przez Operę Nova.
Opuszczałem Bydgoszcz przekonany - zresztą nie po raz pierwszy - o powadze, profesjonalizmie, ambicjach i rzetelnych osiągnięciach prowadzonej tam od lat operowej roboty.
Sławomir Pietras,Tygodnik Angora nr 11,2012 r.
27 lutego 2012
Po uroczystej premierze „Manru”, przygotowanej z okazji 50-leciaistnienia sceny muzycznej w Bydgoszczy, aż trudno uwierzyć, że operowe dzieło wieńczące kompozytorską twórczość Ignacego Jana Paderewskiego jest w naszym kraju tak mało znane. Dzięki nowemu przekładowi Romana Kołakowskiego, konsekwentnej i umiejętnej w rozkładaniu napięć emocjonalnych reżyserii Laco Adamika oraz nowoczesnym rozwiązaniom przestrzenno-plastycznym czeskiego scenografa Milana Dawida, spektakl Opery Nova stał się na wskroś współczesnym, uniwersalnym i aktualnym w wymowie dramatem na temat ludzkiej nietolerancji. To fakt godny odnotowania tym bardziej, że przypada w 65 rocznicę śmierci Paderewskiego i w 105 rocznicę powstania, nieobecnego 15 lat na polskich scenach „Manru”.
(…) Niepodważalnym atutem bydgoskiej premiery „Manru” była bez wątpienia orkiestra przygotowana przez dyrektora Macieja Figasa. Muzyka pod jego batuta nie straciła nic ze swej barwności, melodyjności i piękna .Także intensywności i nasycenia brzmienia w zarysowaniu kolorytów lokalnych. Była w pełnej symbiozie symbiozie charakterem i subtelnością psychologiczną scenicznych postaci – jak u Wagnera, Czajkowskiego czy późnego Verdiego. Społeczność wiejską wyznaczał rytm energicznych krakowiaków, natomiast Cyganów melancholijne dźwięki skrzypiec i cymbałów. Motywy przewodnie idealnie współgrały z przywoływaniem motywów natury, przeznaczenia i miłosnych uniesień. Niepodzielny strumień muzyki, od pierwszego dźwięku fagotu, mienił się kolorami całego orkiestrowego instrumentarium. Zastrzeżenia można mieć jedynie do rozplanowania dynamicznego na linii piano-forte. Ucierpieli na tym niesłyszalni niekiedy bydgoscy soliści.
Ulana w interpretacji Małgorzaty Greli to przede wszystkim wierna, pełna pokory żona i kochanka. Niestety artystka jest mniej wiarygodna jako kobieta targana silnymi namiętnościami. W jej głosie brakuje odpowiedniej mocy oddziaływania, dramatycznej intensywności i żaru. Janusz Ratajczak w roli Manru, pokazał zdecydowanie większe natężenie dramatyczne jako człowiek nie potrafiący zrezygnować ze swoich tęsknot i starych przyzwyczajeń, rozdarty między powinnością pozostania przy żonie i dziecku, a wyruszeniem z cygańskim taborem w świat. Wykazał się też większą swoboda w pokonywaniu trudności dramatycznych partii.
Znakomicie postać demonicznego Uroka zaśpiewał Leszek Skrla. Oddał przy tym cały dramat mężczyzny nieszczęśliwie zakochanego i odrzuconego. Ryszard Smęda był bardzo dobrym aktorsko Orosem, a Małgorzata Ratajczak zwróciła uwagę autentycznością przeżycia w kreowaniu matczynej tragedii.
„Manru” w inscenizacji Laco Adamika, który zrezygnował całkowicie z powierzchownego melodramatyzmu i sielankowej rodzajowości, to dzieło szalenie bogate w teatralna formę. Formę, która ani na moment nie gubi treści zawartych w linii fabularno-muzycznej dzieła. Wszystkie niedoskonałości romantycznego libretta, dzięki nowemu przekładowi Romana Kołakowskiego, zyskały na drapieżności i dramaturgicznej głębi. Przepięknie zakomponowały ruch sceniczny i malarsko oświetlone sekwencje zbiorowe, pozbawione w scenach wiejskich cepeliowskiej góralskiej ludowości, w akcie III tworzą pogański klimat cygańskiej dekadencji. Bydgoski chór, znakomicie przygotowany przez Henryka Wierzchnia, stał się wiarygodnym aktorsko nośnikiem dezaprobaty lokalnych społeczności dla związku wiejskiej dziewczyny z kulturowo odmiennym Cyganem.
(…) Niepodważalnym atutem bydgoskiej premiery „Manru” była bez wątpienia orkiestra przygotowana przez dyrektora Macieja Figasa. Muzyka pod jego batuta nie straciła nic ze swej barwności, melodyjności i piękna .Także intensywności i nasycenia brzmienia w zarysowaniu kolorytów lokalnych. Była w pełnej symbiozie symbiozie charakterem i subtelnością psychologiczną scenicznych postaci – jak u Wagnera, Czajkowskiego czy późnego Verdiego. Społeczność wiejską wyznaczał rytm energicznych krakowiaków, natomiast Cyganów melancholijne dźwięki skrzypiec i cymbałów. Motywy przewodnie idealnie współgrały z przywoływaniem motywów natury, przeznaczenia i miłosnych uniesień. Niepodzielny strumień muzyki, od pierwszego dźwięku fagotu, mienił się kolorami całego orkiestrowego instrumentarium. Zastrzeżenia można mieć jedynie do rozplanowania dynamicznego na linii piano-forte. Ucierpieli na tym niesłyszalni niekiedy bydgoscy soliści.
Ulana w interpretacji Małgorzaty Greli to przede wszystkim wierna, pełna pokory żona i kochanka. Niestety artystka jest mniej wiarygodna jako kobieta targana silnymi namiętnościami. W jej głosie brakuje odpowiedniej mocy oddziaływania, dramatycznej intensywności i żaru. Janusz Ratajczak w roli Manru, pokazał zdecydowanie większe natężenie dramatyczne jako człowiek nie potrafiący zrezygnować ze swoich tęsknot i starych przyzwyczajeń, rozdarty między powinnością pozostania przy żonie i dziecku, a wyruszeniem z cygańskim taborem w świat. Wykazał się też większą swoboda w pokonywaniu trudności dramatycznych partii.
Znakomicie postać demonicznego Uroka zaśpiewał Leszek Skrla. Oddał przy tym cały dramat mężczyzny nieszczęśliwie zakochanego i odrzuconego. Ryszard Smęda był bardzo dobrym aktorsko Orosem, a Małgorzata Ratajczak zwróciła uwagę autentycznością przeżycia w kreowaniu matczynej tragedii.
„Manru” w inscenizacji Laco Adamika, który zrezygnował całkowicie z powierzchownego melodramatyzmu i sielankowej rodzajowości, to dzieło szalenie bogate w teatralna formę. Formę, która ani na moment nie gubi treści zawartych w linii fabularno-muzycznej dzieła. Wszystkie niedoskonałości romantycznego libretta, dzięki nowemu przekładowi Romana Kołakowskiego, zyskały na drapieżności i dramaturgicznej głębi. Przepięknie zakomponowały ruch sceniczny i malarsko oświetlone sekwencje zbiorowe, pozbawione w scenach wiejskich cepeliowskiej góralskiej ludowości, w akcie III tworzą pogański klimat cygańskiej dekadencji. Bydgoski chór, znakomicie przygotowany przez Henryka Wierzchnia, stał się wiarygodnym aktorsko nośnikiem dezaprobaty lokalnych społeczności dla związku wiejskiej dziewczyny z kulturowo odmiennym Cyganem.
Wiesław Kowalski „Lekcja tolerancji”, AKANT 9 (126), 2007.
4 października 2011
„Bydgoska inscenizacja nadała tej operze sceniczny kształt zgodny z trendami obowiązującymi na europejskich scenach.
(…) realizatorzy zrezygnowali z cukierkowatej ludowości góralsko-cygańskiej. W opowieści o tragicznej miłości góralki Ulany i Cygana Manru dostrzegli konflikt dwóch wrogich światów o odmiennej kulturze oraz to, że odwieczne animozje między takimi społecznościami niszczą szczęście jednostek.
(…) Premiera „Manru” potwierdza ,że bydgoska Opera Nova to jeden z lepszych dziś zespołów w kraju. (…)
(…) realizatorzy zrezygnowali z cukierkowatej ludowości góralsko-cygańskiej. W opowieści o tragicznej miłości góralki Ulany i Cygana Manru dostrzegli konflikt dwóch wrogich światów o odmiennej kulturze oraz to, że odwieczne animozje między takimi społecznościami niszczą szczęście jednostek.
(…) Premiera „Manru” potwierdza ,że bydgoska Opera Nova to jeden z lepszych dziś zespołów w kraju. (…)
Jacek Marczyński „Rzeczpospolita”
Stopka
Opera Nova jest finansowana ze środków Samorządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego


